Z Błażejem Bogdziewiczem, zarządzającym Caspar TFI i Piotrem Przedwojskim, doradcą inwestycyjnym – o kasynach, szansach Trumpa na drugą kadencję, kobietach rządzących Unią Europejską i filmach Stanisława Barei – rozmawia Piotr Gajdziński.
– W Monte Carlo otwarto właśnie słynne Casino Monte Carlo. Wybieracie się?
Piotr Przedwojski: – Otwiera się też Las Vegas…
– Widzę, że naprawdę jesteś zainteresowany.
Błażej Bogdziewicz: – A przynajmniej nieźle zorientowany.
Piotr Przedwojski: – Zorientowany tak, zainteresowany nie. Wprawdzie inwestowanie także jest grą, ale na tym podobieństwa między kasynem i giełdą się kończą. Różnica jest taka, że inwestorzy jako grupa sumarycznie wygrywają, a uprawiający hazard przegrywają. Dlaczego? Bo spółki wypłacą zyski, a koszty giełdy, czyli operatora, są zawsze niższe niż suma zysków spółek notowanych na giełdzie. A każde kasyno, które nie jest giełdą jest z definicji grą o sumie ujemnej, czyli gracze musza tracić, bo z tych straconych przez nich pieniędzy utrzymuje się operator kasyna. To banalna prawda, choć część ludzi cały czas wierzy, że jest inaczej.
Błażej Bogdziewicz: – Prawdopodobieństwo jest w kasynie przeciwko graczom. To oznacza, że jeśli ktoś zagra raz, to możliwość porażki jest trochę większa niż szansa na sukces. Natomiast jeśli ktoś gra regularnie, to porażkę ma zagwarantowaną.
Piotr Przedwojski: – Każdy gracz, który w odpowiednim momencie się nie wycofa, straci pieniądze. To nie ulega najmniejszej wątpliwości. Dlaczego więc od wieków ludzie grają, choć przegrywają? Przy nieoczekiwanym sukcesie w organizmie człowieka wydzielają się endorfiny, czyli narkotyk. Właśnie dlatego hazard jest nałogiem, a ludzie, którzy w niego wpadają nie potrafią się z tego uzależnienia wyrwać i jak wszyscy nałogowcy tracą wszystko. W zamian zyskują dawkę endomorfiny. Mam wrażenie, że podobnie jest z „inwestorami”, którzy grają na przykład na platformach foreksowych, bo to rzecz jasna nie jest żadna inwestycja tylko czysty zakład – co gorsza nie między graczami a platformą. I to także gra o sumie ujemnej lub zerowej – gdy pominiemy koszty platform.
– Ustaliliśmy, że do kasyna nie pójdziecie. A czy staniecie się klientami państwowej sieci sklepów spożywczych, które – jak zapowiada wiceminister Artur Soboń, zastępca Jacka Sasina – wkrótce w Polsce powstaną?
Piotr Przedwojski: – Pomysł, aby budować sieć państwowych sklepów na skrajnie konkurencyjnym rynku, z niskimi marżami, kontrolą kosztów, w biznesie z niskimi barierami wejścia, nie jest najlepszy.
Błażej Bogdziewicz: – Nie znajduję żadnego argumentu przemawiającego za realizacją tego projektu. Niektóre pomysły inwestycji infrastrukturalnych mają swoje minusy, ale mają też plusy, ten ma same minusy. Największym jest to, że państwowej sieci, jeśli rzeczywiście takowa powstanie, przyjdzie się borykać z firmami handlowymi, które od dawna są na rynku i dobrze się na nim osadziły, mają wśród Polaków dobrą renomę, know-how i wybitnych specjalistów.
Piotr Przedwojski: – Ci którzy ostatecznie mają zdecydować o wdrożeniu tego pomysłu, powinni szybko odświeżyć sobie filmy Stanisława Barei. To już nawet budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego, choć o ile wiem nadal nie przedstawiono dokładnych wyliczeń tego projektu, ma większy sens niż budowa państwowej sieci handlowej. .
Błażej Bogdziewicz: – Budowa CPK jest obarczona dużym ryzykiem, ale przekop Mierzei Wiślanej wydaje mi się z gospodarczego punktu widzenia dobrym pomysłem. Elbląg, który w myśl tych planów ma się stać portem morskim, jest stosunkowo dobrze skomunikowany z rzecznymi drogami śródlądowymi i jeśli ten projekt zostanie zrealizowany, to powinien pozytywnie wpłynąć na rozwój gospodarczy tego regionu, a również innych, położonych wzdłuż Nogatu i dalej Wisły. Pytanie tylko, czy Wisła jest dzisiaj rzeką żeglowną.
Piotr Przedwojski: – Zgadzam się z Błażejem. Przekop Mierzei Wiślanej jest pomysłem sensowniejszym niż budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego. Także dlatego, że CPK będzie musiał wyrwać spory kawałek z międzynarodowego bardzo konkurencyjnego międzynarodowego rynku lotniczego. Osiągnięcie sukcesu będzie więc bardzo trudne. W wypadku Mierzei Wiślanej nie ma mowy o konkurencji, to po prostu próba stworzenia drogi rzecznej, a transport rzeczny jest dzisiaj najtańszy i chyba najbardziej ekologiczny.
Sytuacja w USA i pomoc dla bezrobotnych
– Co się dzieje w Ameryce? Przewidywano, że w trzecim kwartale pracę straci 9 mln ludzi, tymczasem ostatnie dane mówią, że zatrudnienie wzrosło o ponad 2 mln osób.
Błażej Bogdziewicz: – To efekt rządowych programów pomocowych. Amerykańskie firmy dostały pomoc i pieniądze pod warunkiem, że nie będą zwalniały ludzi lub będą przyjmowały wcześniej zwolnionych. I to się dzieje. Amerykańska gospodarka jakoś tam się podnosi, ale tylko dlatego, że twardy lockdown się skończył, co oznacza, że część firm wróciła do pracy. Ale kluczowe dla gospodarki jest nie to, ilu ludzi jest bezrobotnych, a ilu faktycznie pracuje i realnie wytwarza dochód narodowy. W USA mieliśmy dużo zwolnień, znacznie więcej niż w Europie, co wynika z innych przepisów prawa pracy. Ale moim zdaniem nie są to jeszcze sygnały świadczące o powrocie amerykańskiej gospodarki na ścieżkę wzrostu. I choć bezrobocie zaczyna spadać, to nadal jest bardzo wysokie.
Piotr Przedwojski: – Przywołałeś Europę, gdzie zwolnień było mniej niż w Stanach Zjednoczonych. Przyrównałbym to trochę do obecnej sytuacji banków amerykańskich i europejskich. Te pierwsze zostały szybko po poprzednim kryzysie dofinansowane i głęboko zrestrukturyzowane. W Europie robiono to znacznie wolniej i znacznie ostrożniej. Dzisiaj można zobaczyć, jakie są tego efekty – wystarczy sprawdzić, jak są wyceniane banki amerykańskie, a jak europejskie. To jest przepaść, rzecz jasna na korzyść banków amerykańskich.
Dlaczego warto się zapisać?
- Przed innymi otrzymasz powiadomienia o wywiadach z naszymi specjalistami.
- Będziesz na bieżąco z najnowszymi wpisami z bloga, aktualnościami dotyczącymi spółki i innymi starannie wyselekcjonowanymi materiałami.
- Będziemy Cię informować o aktualnych promocjach.
- Nie będziesz otrzymywał niechcianych wiadomości.
Zapisz się do newslettera Caspar!
– Czy Donald Trump ma jeszcze szansę na zwycięstwo w wyborach prezydenckich, które odbędą się w listopadzie tego roku?
Piotr Przedwojski: – Moim zdaniem tak. Po pierwsze, co wynika ze statystyki, urzędujący prezydent zawsze ma znacznie większe szanse od pretendenta do Białego Domu. Po drugie, indeksy giełdowe są wysoko, a w Stanach Zjednoczonych ma to bardzo duże znaczenie, bo dotyka, pośrednio lub bezpośrednio, niemal każdego Amerykanina. Oni doceniają, że dla Trumpa gospodarka jest ważna, a jeszcze ważniejszy jest rynek akcji.
Błażej Bogdziewicz: – To nie ulega wątpliwości. Takiego prezydenta Ameryka dawno nie miała i moim zdaniem długo mieć nie będzie. Uważam jednak, że w ostatnich tygodniach szanse Trumpa na reelekcję zdecydowanie spadły. Choć rynek akcji rzeczywiście trzyma się dzielnie, to gospodarka przeżywa duże trudności i ludziom żyje się ciężko. Fala protestów społecznych po zabiciu George’a Floyda też moim zdaniem obecnemu prezydentowi nie służy. Ale oczywiście trzeba pamiętać, że do wyborów jest jeszcze sporo czasu i wiele się może zmienić. Nie przekreślam Trumpa, ale sądzę, że jego szanse spadły teraz poniżej 50%.
Rywal Trumpa, kwestia Europy i pomoc
– Jego rywalem będzie najprawdopodobniej Joe Biden.
Błażej Bogdziewicz: – Tak, były wiceprezydent przy Baraku Obamie. Kłopot z Bidenem jest taki, że jest on już mocno zaawansowany wiekowo, dlatego jeśli zasiądzie w Białym Domu, to bardzo dużą rolę będzie odgrywał wiceprezydent. Pytanie na kogo Biden postawi. Spekuluje się, biorąc pod uwagę sytuację w Partii Demokratycznej, że może to być ktoś reprezentujący lewe, etatystyczne skrzydło tej partii. To będzie miało swoje konsekwencje dla gospodarki. Powiem ostrożnie – w tym scenariuszu Ameryce grozi wzrost inflacji.
Piotr Przedwojski: – I podatków. Już dzisiaj dług do PKB to 120%, a to będzie rosło. Do 130, może nawet 140%. Koszty walki z pandemią koronawirusa i pomoc dla firm będą bardzo wysokie. My według Eurostatu mamy 45%, choć dla porządku trzeba dodać, że bez ukrytego długu emerytalnego na poziomie… 350%.
Błażej Bogdziewicz: – I chyba dalej nie będzie mógł już tak działać. Larry Fink, prezes BlackRocka już powiedział, że spodziewa się podwyżki podatków dla firm o 7%, podobnie wypowiedzieli się między innymi Ray Dalio, szef Bridgewater Capital, firmy zarządzającej największym funduszem hedgingowym na świecie oraz Lloyd Blankfein, były prezes Goldman Sachs.
– A propos kosztów. Jak Wam się podoba pomoc dla państw Unii Europejskiej zadeklarowana przez Brukselę? To pójście amerykańską drogą.
Piotr Przedwojski: – Nawet bardziej.
Błażej Bogdziewicz: – W Europie mamy bardzo ciekawą sytuację. Ktoś niedawno zauważył, że Unią Europejską rządzą obecnie kobiety. Rzeczywiście, Ursula von der Leyen stoi na czele Komisji Europejskiej, a szefową Europejskiego Banku Centralnego jest Christine Lagarde. Do tego dochodzi oczywiście niemiecka kanclerz Angela Merkel. Te trzy panie robią wszystko, aby uratować trzeszczącą w szwach Unię Europejską i są w tym dziele bardzo zdeterminowane. Czy to się uda trudno dzisiaj przesądzać, osiągnięcie sukcesu nie będzie łatwe. Ale działają odważnie, uruchamiają nowe programy inwestycyjne i pomoc, które są finansowane długiem, co wobec niskiej inflacji w UE nie będzie budziło w najbliższym czasie zbyt wielu kontrowersji.
Ale koniec końców, cudów nie ma, może to doprowadzić do inflacji. Uruchomienie pomocy i realna pomoc dla krajów członkowskich w wysokości 750 mld euro jest bardzo odważnym posunięciem i Polska może na tym mocno skorzystać, bo wygląda na to, że będziemy jednym z największych beneficjentów tego programu. Ale warto zwrócić uwagę, że ta pomoc będzie inna niż dotychczas. Bo dotychczas był to rodzaj „unijnego socjalu”. Obecny program ma natomiast na celu przekształcenie europejskiej gospodarki, unowocześnienie jej, uczynienie bardziej konkurencyjną. Można się spodziewać, że w efekcie najwięcej wygrają na tym firmy niemieckie, więc te pieniądze jakoś do Niemiec wrócą. Czy ten program uratuje Europę? Nie sposób dzisiaj powiedzieć, bo on jednak nie rozwiąże żadnego z najważniejszych strukturalnych problemów Starego Kontynentu, w tym słabej demografii.
Piotr Przedwojski: – To jest inny program od dotychczasowych. Od lat słyszeliśmy o finansowaniu południa Europy przez kraje Północy, a teraz nagle okazało się, że można położyć na stole gigantyczne pieniądze, kilkukrotnie większe niż zwykły unijny budżet. I to nie jest mutualizacja długu, a to ważna nowość. Dlaczego tak się dzieje? Między innymi dlatego, że sytuacja w Europie się zmienia. Nie chodzi tylko o nowy, damski triumwirat, choć to ma spore znaczenie. Ale zmieniają się również niemieckie elity polityczne i gospodarcze. Do władzy dochodzi nowe pokolenie polityków, znacznie mniej doktrynalnych niż ich poprzednicy. Dzięki temu mamy śmiały program, którego Europa potrzebuje. Ale zgadzam się z Błażejem, że on nie rozwiąże problemu demografii, nadmiernych regulacji i wreszcie słabej konkurencyjności europejskiej gospodarki. Europie niezbędne są dalsze reformy, odwaga, więcej pewności siebie i dumy z własnej przeszłości.
Rozmawiał Piotr Gajdziński
Podobne wpisy: